Budynek stacji Giżycko
|
Tablica kierunkowa pociągu "Podlasiak"
|
Parowóz przed budynkiem ełckiego dworca
|
Wejście do tunelu
|
"Tu stacja Ełk Wąskotorowy"
|
Z wizytą w muzeum
|
Parowóz Px48... niestety dzisiaj z nim nie pojedziemy
|
Lyd1 w budynku lokomotywowni
|
Ty2
|
Reprezentacyjny eksponat przed budynkiem stacji w Ełku
|
Tankowanie...
|
...przygotowania do odjazdu...
|
...i jedziemy
|
Podczas postoju nad jeziorem Nieciecz
|
Wnętrze jednego z wagonów
|
Kolejny postój - Sypitki
|
Ełk Wąskotorowy - po przejeżdzie z wycieczki
|
Czas na powrót do domu
|
Giżycka stacja w promieniach zachodzącego słońca |
|
Ełcka Kolej Wąskotorowa, po wielu trudnych
przeżyciach, groźbach likwidacji, od kilku lat działa z powodzeniem w
umożliwiając wycieczkowiczom w sezonie turystycznym regularne przejazdy.
Dobiega końca sierpień 2005 roku, przede mną zatem ostatnia szansa na
przejazd rozkładowym pociągiem na trasie EKW w tym roku.
Jest 20 sierpnia 2005 roku, pogoda dopisuje, od kilku dni można wręcz
powiedzieć, iż jest upalnie. Znakomita szansa na wycieczkę do Ełku. W
podróż wyruszamy wraz z moją współtowarzyszką porannym pociągiem z
Giżycka. Na stacji kolejowej, w mieście nazywamy przez mieszkańców
„stolicą Mazur”, zjawiamy się wczesnym porankiem, tuż po godzinie 7:00.
Rzut oka na niszczejący budynek, rozklekotane perony i odstraszające
przejścia podziemne pod torami. Czekamy na pociąg pospieszny „Podlasiak”
relacji Szczecin – Białystok.. Po krótkiej i jakże niezrozumiałej
zapowiedzi "spikera" skład prowadzony przez SU45 wjeżdża na tor przy
peronie 1. Zajmujemy miejsca w jednym z wolnych przedziałów, ruszamy
dalej. Po drodze do Ełku zatrzymujemy się jedynie w Wydminach i Starych
Juchach. Na drugim postoju czekamy trochę dłużej niż zakłada do rozkład
jazdy, powód: mijanka ze spóźniającym się kilka minut pociągiem do
Szczecina. Około godziny 8:30 dojeżdżamy do celu naszej podróży: Ełku. Bez
pośpiechu opuszczamy wagon, wszak pociąg ruszy w dalszą drogę dopiero za
kilka minut, po zmianie lokomotywy na elektryczną.
Ełku nie znamy, więc w myśl przysłowia "język najlepszym przewodnikiem”
postanawiamy dowiedzieć się o lokalizację stacji Ełk Wąskotorowy w
pierwszym lepszym miejscu. Pada na pobliski kiosk usytuowanym wewnątrz
budynku stacyjnego. Po krótkiej – niezbyt miłej, ale jakże zabawnej –
konwersacji ze sprzedawcą, który zachował się jakby nie widział absolutnie
nic ciekawego w celu naszej podróży, wreszcie wyksztusił z siebie kilka
wskazówek, które pomogły nam dotrzeć do kolejki. Opuszczamy budynek
stacji, kierujemy się w prawo. Ukazuje się nam duża tablica reklamowa
Ełckiej Kolei Wąskotorowej, stojąca tuż obok zabytkowego parowozu, który
zapewne niegdyś był wykorzystywany w EKW. Dziś stanowi jedynie wspomnienie
czasów świetności linii. Do stacji dojść można długim podziemnym
korytarzem, prowadzącym pod peronami normalnotorowej stacji. Jesteśmy na
miejscu! Oto stacja Ełk Wąskotorowy. Krótki spacerek do
charakterystycznego budynku stacji i nagle podbiega do nas opiekun EKW,
pan Mirosław Sawczyński, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam!
Na początek wizyta w muzeum. Co prawda pomieszczenie z ekspozycją zabytków
kolejnictwa jest stosunkowo małe, ale zgromadzonych zostało tutaj wiele,
bardzo, bardzo ciekawych pamiątek. Od dawnego urządzenia do datowania
kartonowych biletów, przez miniaturowe modele lokomotyw, po zbiór
przedmiotów używanych niegdyś dzień w pracy konduktorów, zawiadowców,
dróżników. Zatrzymam się na chwile przy kartonowych biletach – każdy może
sam je dowoli kasować, datować, ba można nawet przymierzyć dawne
wyposażenie służbowe konduktorów. Dużo by jeszcze pisać na temat samego
muzeum. Po pomieszczeniu oprowadza nas wyznaczony przez pana Sawczyńskiego
przewodnik. Jest nim Kamil – około 14-letni chłopak, który mieszka (!) w
budynku stacji. Trzeba przyznać, iż mimo młodego wieku, wiedzy Kamila nie
powstydziłaby się chyba większość dorosłych miłośników kolei.
Po zwiedzeniu muzeum postanawiamy obejrzeć wystawę taboru, zlokalizowaną
na bocznych torach stacji. W wycieczce towarzyszy nam dalej Kamil. Na
stacji panuje co najmniej niepowtarzalny klimat. Można wejść prawie
wszędzie, obejrzeć z bliska każdy pojedynczy wagon czy lokomotywę. A jest
co oglądać. Na bocznych torach stoją osobowe wagony doczepne pamiętające
jeszcze czasy regularnych przewozów pasażerskim, są wagony do transportu
towarów, stoi pług odśnieżny, dźwig kolejowy, transportery - umożliwiające
transport na wąskich torach wagonów normalnotorowych. Wreszcie jest też
parowóz Px48 co ciekawe używany cały czas do przejazdów turystycznych –
niestety nie rozkładowych, lecz na zamówienie. Możemy nawet zajrzeć do
lokomotywowni, gdzie do dzisiejszej podróży przygotowywana jest
zielono-pomarańczowa spalinowa lokomotywa Lyd1. Po przeciwnej stronie niż
lokomotywownia stoi natomiast normalnotorowy parowóz Ty1. Niestety stan
utrzymania lokomotywy pozostawia wiele do życzenia, co nie stoi jednak na
przeszkodzie w zrobieniu sobie zdjęcia wewnątrz parowozu. Idziemy dalej –
w dalszy spacer po stacji Ełk Wąsk. W oddali słychać silnik wspomnianej
już lokomotywy Lyd1, która wyjechała z lokomotywowni i podąża w kierunku
stanowiska do tankowania paliwa. My tymczasem powoli podążamy w kierunku
budynku stacji. Prosimy Kamila o pamiątkowe wspólne zdjęcie wewnątrz
reprezentatywnego parowozu typu "Las" stojącego na trawniku przez
budynkiem stacyjnym. Zaczepia nas pan Gospodarz. Po krótkiej rozmowie
zaprowadza nas na tytuły stacji, gdzie w pocie czoła przy rzeźbieniu
dużych pnie drzew pracuje kilku robotników. Rzeżby te stanąć mają w
przyszłości na przystanku... Kubusia Puchatka. Jak mówi pan Sawczyńskim,
będzie to kolejny krok mający na celu zwiększenie atrakcji na trasie EKW,
których i tak już nie brakuje, o czym jednak później. Po wykonaniu na
prośbę Gospodarza kilku fotografii powstających rzeźb wracamy przed
budynek stacji.
Stoi tutaj już uformowany skład, jaki o 10:00 wyruszy w rozkładową jazdę
na trasie Ełk Wąsk. – Jezioro Nieciecz – Ełk Wąsk. Pociąg, na czele z
lokomotywą Lyd1, składa się z czterech wagonów – dwóch otwartych (czyt.
bez szyb) i dwóch zamkniętych (patrz zdjęcia). Po uprzednim zaopatrzeniu
się w bilety (18 złotych bilet normalny! -
zobacz), których jak się później okaże nikt nie sprawdzi, zajmujemy
miejsce na samym początku pierwszego za lokomotywą wagonu - będzie to
jednak naszym dużym błędem! Miejsca w pociągu zajmuje coraz więcej osób,
jest dużo Niemców, nie brakuje rodziców z dziećmi, jest też wycieczka
szkolna (kolonijna), która zajęła praktycznie cały wagon. Obłożenie
pociągu jest duże, sięga chyba 95%. Wynik chyba niezły. Tutaj słowo o
rozkładzie EKW. Rozkładowe pociągi turystyczne kursują w okresie letnim
(od maja do sierpnia) w każdą środę i sobotę. Wyjazd o godzinie 10:00,
cała podróż trwa około czterech godzin. Ponadto organizowane są przejazdy
na zamówienie w innych terminach w myśl „klient nasz pan”.
Kilka minut po godzinie 10:00 lokomotywa rusza z peronu stacji Ełk
Wąskotorowy. Pogoda w dalszym ciągu jest wręcz doskonała, ani jednej
chmury na niebie, słupek rtęci na termometrze czas pnie się ku górze.
Jedziemy! Powoli opuszczamy stację i oglądane kilkadziesiąt minut
wcześniej wagony i parowozy stojące na bocznych torach w Ełku Wąsk. Tuż za
stacją, po prawej stronie widać budynek ełckiej lokomotywowni
normalnotorowej. Mijamy przedmieście Ełku, przed nami około 20 kilometrowa
trasa do Jeziora Nieciecz. Niestety zamiast w pełni rozkoszować się
podróżą, coraz bardziej we znaki daje nam się lecący wprost na nasze
twarze... dym z lokomotywy. Ponadto chwilami robi się wręcz zimno od pędu
powietrza, ale cóż poradzić. Trasa prowadzi w większości przez pola, łąki,
pastwiska, chwilami prowadzi też tuż przy zabudowaniach. Mijamy po drodze
nieużywane przystanki – Mrozy Wielkie, Ragielnica, Kałęczyny, następnie
Laski Małe, gdzie znajduje się odgałęzienie linii do stacji Zawady-Tworki.
My jedziemy inną trasą, w kierunku Turowa. Zbliżamy się do Sypitek, gdzie
następuje pierwszy, po około godzinnej podróży, postój w naszej podróży. Z
pociągu wysiada wspomniana wcześniej wycieczka, która jak się później
okazuje rozpali sobie ognisko tuż przed stacyjnym „budynkiem”. My jednak
jedziemy dalej, przekraczamy most kratownicowy na rzece i po kilku
minutach jazdy kolejny postój, tym razem już planowy. Jesteśmy nieopodal
jeziora Nieciecz, plan wycieczki przewiduje tutaj spacer podróżnych nad
jezioro – może jest to nie lada atrakcja dla „nietutejszych”, w nas
jednak, mieszkających od urodzenia w „Krainie Tysiąca Jezior” nie budzi to
większych emocji. Postanawiamy mimo wszystko skorzystać z okazji i
rozprostować nogi, oraz odpocząć od trochę mało wygodnej podróży na
drewnianych wagonowych ławkach. Kilka minut później pociąg rusza dalej.
Kilkaset metrów za postojem, gdzie wysiedli pasażerowie, lokomotywa
objeżdża wagony, zmienia kierunek jazdy i wraca z powrotem na miejsce
postoju. Chwila na robienie zdjęć i ponownie zajmujemy miejsca w pociągu.
Ruszamy w drogę powrotną, w kierunku Sypitek. Cel osiągamy po około 30
minutach jazdy. Organizator wycieczki zaprasza wszystkich na spacer po wsi
– pociąg w drogę powrotną do Ełku wyruszy dopiero za godzinę. Jak się
później okazało czasu wolnego było trochę za dużo, jednak nie powiem,
abyśmy się nudzili. Tuż obok przejazdu kolejowego na głównej drodze
wioski, znajduje się Szkoła Podstawowa, gdzie w pobliskim budynku pan
Sawczyński, wraz ze swoim bratem ulokowali wystawę „Dziwy natury” (link do
galerii pod tekstem) – kolejny dowód na wszechstronność działań opiekuna
kolejki. Po krótkim spacerze, i kilku mniej kolejowych przygodach, nie
mieszczących się już w ramach przewodniego tematu tego tekstu,
postanawiamy zająć wcześniej miejsce w pociągu – tym razem w wagonie
zamkniętym (drugi za lokomotywą). Kilka minut po godzinie 13 ruszamy w
podróż powrotną – komfort jazdy znacznie lepszy niż kilka godzin
wcześniej. Podróż mija spokojnie, krajobraz obserwujemy już bez
dokuczającego dymu wyduszanego przez Lyd1 czy chłodu powietrza. I tak
rozkoszując się jazdą EKW dojeżdżamy powoli do Ełku. Dobiegła końca
4-godzinna wycieczka szlakiem Ełckiej Kolei Wąskotorowej. Zamieniamy kilka
słów z Gospodarzem i tylnym wyjściem opuszczamy teren stacji żegnającej
nad odgłosem trąbiącej lokomotywy. Wrażenia z pierwszego przejazdu
wąskotorową koleją jak najbardziej pozytywne, jednak najbardziej z całej
wizyty w pamięci zapadł mi do dnia dzisiejszego spacer po bocznych torach
stacji i możliwość obejrzenia z bliska wystawy taboru.
Jest około godziny 14:50, do Giżycka postanawiamy wrócić ostatnim
sensownym połączeniem (czyt. przy dziennym świetle), pociągiem pospiesznym
„Podlasiak” – tym samym, którym rano przybyliśmy do Ełku. Do 18:30 mamy
sporo czasu. Wypełniamy go wizytą w „Mini zoo”, zlokalizowanym około 800
metrów od EKW i spacerem po Ełku nad jezioro Ełckie. Na stacji zjawiamy
się już przed 18, pociąg przyjeżdża zgodnie z rozkładem. Frekwencja
większa niż rano. Bez większych problemów docieramy do Giżycka, gdzie po
kilkuminutowym postoju „Podlasiak” opuszcza tor przy peronie giżyckiej
stacji i rusza w dalszą drogę w blasku promieni zachodzącego słońca.
Paweł Wagner
sierpień 2005 r.
Zobacz więcej zdjęć z podróży:
-
Ełcka Kolej Wąskotorowa
-
Stacja Ełk
-
Wystawa "Dziwy Natury"
-
Rzeźby na stacji Ełk Wąsk. |