Budynek stacji Giżycko
 

Tablica kierunkowa pociągu "Podlasiak"
 
Parowóz przed wejściem do Ełckiej Kolei Wąskotorowej
Parowóz przed budynkiem ełckiego dworca
 
Wejście do Ełckiej Kolei Wąskotorowej
Wejście do tunelu
 
Budynek stacji Ełk Wąskotorowy. W tle przy peronie stoją wagony rozkładowego pociągu turystycznego
"Tu stacja Ełk Wąskotorowy"
 
Muzeum zabytków kolejnictwa
Z wizytą w muzeum
 
Parowóz Px48 przed lokomotywownią stacji Ełk Wąsk.
Parowóz Px48... niestety dzisiaj z nim nie pojedziemy
 
Lokomotywa Lyd1 w lokomotywowni na stacji Ełk Wąsk.
Lyd1 w budynku lokomotywowni
 
Parowóz Ty2
Ty2
 
Widok z parowozu T (Typ
Reprezentacyjny eksponat przed budynkiem stacji w Ełku
 
Tankowanie lokomotywy Lyd1
Tankowanie...
 
Przed odjazdem na rozkładowy przejazd Ełk - Jezioro Nieciecz - Ełk
...przygotowania do odjazdu...
 
Rozkładowy przejazd Ełk - Jezioro Nieciecz - Ełk. Widok z pierwszego wagonu na lokomotywę Lyd1
...i jedziemy
 
Postój nad jeziorem Nieciecz
Podczas postoju nad jeziorem Nieciecz
 
Jeden z wagonów Ełckiej Kolei Wąskotorowej
Wnętrze jednego z wagonów
 
Postój w Sypitkach
Kolejny postój - Sypitki
 
Stacja Ełk Wąskotorowy - Koniec rozkładowego przejazdu Ełk - Jezioro Nieciecz Ełk
Ełk Wąskotorowy - po przejeżdzie z wycieczki
 
Lokomotywa EU07 wjeżdża na stację Ełk z pociągiem
Czas na powrót do domu
 
Pociąg
Giżycka stacja w promieniach zachodzącego słońca

Ełcka Kolej Wąskotorowa, po wielu trudnych przeżyciach, groźbach likwidacji, od kilku lat działa z powodzeniem w umożliwiając wycieczkowiczom w sezonie turystycznym regularne przejazdy. Dobiega końca sierpień 2005 roku, przede mną zatem ostatnia szansa na przejazd rozkładowym pociągiem na trasie EKW w tym roku.

Jest 20 sierpnia 2005 roku, pogoda dopisuje, od kilku dni można wręcz powiedzieć, iż jest upalnie. Znakomita szansa na wycieczkę do Ełku. W podróż wyruszamy wraz z moją współtowarzyszką porannym pociągiem z Giżycka. Na stacji kolejowej, w mieście nazywamy przez mieszkańców „stolicą Mazur”, zjawiamy się wczesnym porankiem, tuż po godzinie 7:00. Rzut oka na niszczejący budynek, rozklekotane perony i odstraszające przejścia podziemne pod torami. Czekamy na pociąg pospieszny „Podlasiak” relacji Szczecin – Białystok.. Po krótkiej i jakże niezrozumiałej zapowiedzi "spikera" skład prowadzony przez SU45 wjeżdża na tor przy peronie 1. Zajmujemy miejsca w jednym z wolnych przedziałów, ruszamy dalej. Po drodze do Ełku zatrzymujemy się jedynie w Wydminach i Starych Juchach. Na drugim postoju czekamy trochę dłużej niż zakłada do rozkład jazdy, powód: mijanka ze spóźniającym się kilka minut pociągiem do Szczecina. Około godziny 8:30 dojeżdżamy do celu naszej podróży: Ełku. Bez pośpiechu opuszczamy wagon, wszak pociąg ruszy w dalszą drogę dopiero za kilka minut, po zmianie lokomotywy na elektryczną.

Ełku nie znamy, więc w myśl przysłowia "język najlepszym przewodnikiem” postanawiamy dowiedzieć się o lokalizację stacji Ełk Wąskotorowy w pierwszym lepszym miejscu. Pada na pobliski kiosk usytuowanym wewnątrz budynku stacyjnego. Po krótkiej – niezbyt miłej, ale jakże zabawnej – konwersacji ze sprzedawcą, który zachował się jakby nie widział absolutnie nic ciekawego w celu naszej podróży, wreszcie wyksztusił z siebie kilka wskazówek, które pomogły nam dotrzeć do kolejki. Opuszczamy budynek stacji, kierujemy się w prawo. Ukazuje się nam duża tablica reklamowa Ełckiej Kolei Wąskotorowej, stojąca tuż obok zabytkowego parowozu, który zapewne niegdyś był wykorzystywany w EKW. Dziś stanowi jedynie wspomnienie czasów świetności linii. Do stacji dojść można długim podziemnym korytarzem, prowadzącym pod peronami normalnotorowej stacji. Jesteśmy na miejscu! Oto stacja Ełk Wąskotorowy. Krótki spacerek do charakterystycznego budynku stacji i nagle podbiega do nas opiekun EKW, pan Mirosław Sawczyński, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam!

Na początek wizyta w muzeum. Co prawda pomieszczenie z ekspozycją zabytków kolejnictwa jest stosunkowo małe, ale zgromadzonych zostało tutaj wiele, bardzo, bardzo ciekawych pamiątek. Od dawnego urządzenia do datowania kartonowych biletów, przez miniaturowe modele lokomotyw, po zbiór przedmiotów używanych niegdyś dzień w pracy konduktorów, zawiadowców, dróżników. Zatrzymam się na chwile przy kartonowych biletach – każdy może sam je dowoli kasować, datować, ba można nawet przymierzyć dawne wyposażenie służbowe konduktorów. Dużo by jeszcze pisać na temat samego muzeum. Po pomieszczeniu oprowadza nas wyznaczony przez pana Sawczyńskiego przewodnik. Jest nim Kamil – około 14-letni chłopak, który mieszka (!) w budynku stacji. Trzeba przyznać, iż mimo młodego wieku, wiedzy Kamila nie powstydziłaby się chyba większość dorosłych miłośników kolei.

Po zwiedzeniu muzeum postanawiamy obejrzeć wystawę taboru, zlokalizowaną na bocznych torach stacji. W wycieczce towarzyszy nam dalej Kamil. Na stacji panuje co najmniej niepowtarzalny klimat. Można wejść prawie wszędzie, obejrzeć z bliska każdy pojedynczy wagon czy lokomotywę. A jest co oglądać. Na bocznych torach stoją osobowe wagony doczepne pamiętające jeszcze czasy regularnych przewozów pasażerskim, są wagony do transportu towarów, stoi pług odśnieżny, dźwig kolejowy, transportery - umożliwiające transport na wąskich torach wagonów normalnotorowych. Wreszcie jest też parowóz Px48 co ciekawe używany cały czas do przejazdów turystycznych – niestety nie rozkładowych, lecz na zamówienie. Możemy nawet zajrzeć do lokomotywowni, gdzie do dzisiejszej podróży przygotowywana jest zielono-pomarańczowa spalinowa lokomotywa Lyd1. Po przeciwnej stronie niż lokomotywownia stoi natomiast normalnotorowy parowóz Ty1. Niestety stan utrzymania lokomotywy pozostawia wiele do życzenia, co nie stoi jednak na przeszkodzie w zrobieniu sobie zdjęcia wewnątrz parowozu. Idziemy dalej – w dalszy spacer po stacji Ełk Wąsk. W oddali słychać silnik wspomnianej już lokomotywy Lyd1, która wyjechała z lokomotywowni i podąża w kierunku stanowiska do tankowania paliwa. My tymczasem powoli podążamy w kierunku budynku stacji. Prosimy Kamila o pamiątkowe wspólne zdjęcie wewnątrz reprezentatywnego parowozu typu "Las" stojącego na trawniku przez budynkiem stacyjnym. Zaczepia nas pan Gospodarz. Po krótkiej rozmowie zaprowadza nas na tytuły stacji, gdzie w pocie czoła przy rzeźbieniu dużych pnie drzew pracuje kilku robotników. Rzeżby te stanąć mają w przyszłości na przystanku... Kubusia Puchatka. Jak mówi pan Sawczyńskim, będzie to kolejny krok mający na celu zwiększenie atrakcji na trasie EKW, których i tak już nie brakuje, o czym jednak później. Po wykonaniu na prośbę Gospodarza kilku fotografii powstających rzeźb wracamy przed budynek stacji.

Stoi tutaj już uformowany skład, jaki o 10:00 wyruszy w rozkładową jazdę na trasie Ełk Wąsk. – Jezioro Nieciecz – Ełk Wąsk. Pociąg, na czele z lokomotywą Lyd1, składa się z czterech wagonów – dwóch otwartych (czyt. bez szyb) i dwóch zamkniętych (patrz zdjęcia). Po uprzednim zaopatrzeniu się w bilety (18 złotych bilet normalny! - zobacz), których jak się później okaże nikt nie sprawdzi, zajmujemy miejsce na samym początku pierwszego za lokomotywą wagonu - będzie to jednak naszym dużym błędem! Miejsca w pociągu zajmuje coraz więcej osób, jest dużo Niemców, nie brakuje rodziców z dziećmi, jest też wycieczka szkolna (kolonijna), która zajęła praktycznie cały wagon. Obłożenie pociągu jest duże, sięga chyba 95%. Wynik chyba niezły. Tutaj słowo o rozkładzie EKW. Rozkładowe pociągi turystyczne kursują w okresie letnim (od maja do sierpnia) w każdą środę i sobotę. Wyjazd o godzinie 10:00, cała podróż trwa około czterech godzin. Ponadto organizowane są przejazdy na zamówienie w innych terminach w myśl „klient nasz pan”.

Kilka minut po godzinie 10:00 lokomotywa rusza z peronu stacji Ełk Wąskotorowy. Pogoda w dalszym ciągu jest wręcz doskonała, ani jednej chmury na niebie, słupek rtęci na termometrze czas pnie się ku górze. Jedziemy! Powoli opuszczamy stację i oglądane kilkadziesiąt minut wcześniej wagony i parowozy stojące na bocznych torach w Ełku Wąsk. Tuż za stacją, po prawej stronie widać budynek ełckiej lokomotywowni normalnotorowej. Mijamy przedmieście Ełku, przed nami około 20 kilometrowa trasa do Jeziora Nieciecz. Niestety zamiast w pełni rozkoszować się podróżą, coraz bardziej we znaki daje nam się lecący wprost na nasze twarze... dym z lokomotywy. Ponadto chwilami robi się wręcz zimno od pędu powietrza, ale cóż poradzić. Trasa prowadzi w większości przez pola, łąki, pastwiska, chwilami prowadzi też tuż przy zabudowaniach. Mijamy po drodze nieużywane przystanki – Mrozy Wielkie, Ragielnica, Kałęczyny, następnie Laski Małe, gdzie znajduje się odgałęzienie linii do stacji Zawady-Tworki. My jedziemy inną trasą, w kierunku Turowa. Zbliżamy się do Sypitek, gdzie następuje pierwszy, po około godzinnej podróży, postój w naszej podróży. Z pociągu wysiada wspomniana wcześniej wycieczka, która jak się później okazuje rozpali sobie ognisko tuż przed stacyjnym „budynkiem”. My jednak jedziemy dalej, przekraczamy most kratownicowy na rzece i po kilku minutach jazdy kolejny postój, tym razem już planowy. Jesteśmy nieopodal jeziora Nieciecz, plan wycieczki przewiduje tutaj spacer podróżnych nad jezioro – może jest to nie lada atrakcja dla „nietutejszych”, w nas jednak, mieszkających od urodzenia w „Krainie Tysiąca Jezior” nie budzi to większych emocji. Postanawiamy mimo wszystko skorzystać z okazji i rozprostować nogi, oraz odpocząć od trochę mało wygodnej podróży na drewnianych wagonowych ławkach. Kilka minut później pociąg rusza dalej. Kilkaset metrów za postojem, gdzie wysiedli pasażerowie, lokomotywa objeżdża wagony, zmienia kierunek jazdy i wraca z powrotem na miejsce postoju. Chwila na robienie zdjęć i ponownie zajmujemy miejsca w pociągu.

Ruszamy w drogę powrotną, w kierunku Sypitek. Cel osiągamy po około 30 minutach jazdy. Organizator wycieczki zaprasza wszystkich na spacer po wsi – pociąg w drogę powrotną do Ełku wyruszy dopiero za godzinę. Jak się później okazało czasu wolnego było trochę za dużo, jednak nie powiem, abyśmy się nudzili. Tuż obok przejazdu kolejowego na głównej drodze wioski, znajduje się Szkoła Podstawowa, gdzie w pobliskim budynku pan Sawczyński, wraz ze swoim bratem ulokowali wystawę „Dziwy natury” (link do galerii pod tekstem) – kolejny dowód na wszechstronność działań opiekuna kolejki. Po krótkim spacerze, i kilku mniej kolejowych przygodach, nie mieszczących się już w ramach przewodniego tematu tego tekstu, postanawiamy zająć wcześniej miejsce w pociągu – tym razem w wagonie zamkniętym (drugi za lokomotywą). Kilka minut po godzinie 13 ruszamy w podróż powrotną – komfort jazdy znacznie lepszy niż kilka godzin wcześniej. Podróż mija spokojnie, krajobraz obserwujemy już bez dokuczającego dymu wyduszanego przez Lyd1 czy chłodu powietrza. I tak rozkoszując się jazdą EKW dojeżdżamy powoli do Ełku. Dobiegła końca 4-godzinna wycieczka szlakiem Ełckiej Kolei Wąskotorowej. Zamieniamy kilka słów z Gospodarzem i tylnym wyjściem opuszczamy teren stacji żegnającej nad odgłosem trąbiącej lokomotywy. Wrażenia z pierwszego przejazdu wąskotorową koleją jak najbardziej pozytywne, jednak najbardziej z całej wizyty w pamięci zapadł mi do dnia dzisiejszego spacer po bocznych torach stacji i możliwość obejrzenia z bliska wystawy taboru.

Jest około godziny 14:50, do Giżycka postanawiamy wrócić ostatnim sensownym połączeniem (czyt. przy dziennym świetle), pociągiem pospiesznym „Podlasiak” – tym samym, którym rano przybyliśmy do Ełku. Do 18:30 mamy sporo czasu. Wypełniamy go wizytą w „Mini zoo”, zlokalizowanym około 800 metrów od EKW i spacerem po Ełku nad jezioro Ełckie. Na stacji zjawiamy się już przed 18, pociąg przyjeżdża zgodnie z rozkładem. Frekwencja większa niż rano. Bez większych problemów docieramy do Giżycka, gdzie po kilkuminutowym postoju „Podlasiak” opuszcza tor przy peronie giżyckiej stacji i rusza w dalszą drogę w blasku promieni zachodzącego słońca.

Paweł Wagner
sierpień 2005 r.

Zobacz więcej zdjęć z podróży:
- Ełcka Kolej Wąskotorowa
- Stacja Ełk
- Wystawa "Dziwy Natury"
- Rzeźby na stacji Ełk Wąsk.


| Powrót do strony głównej |