Kilka lat temu, przy okazji likwidacji kolejnej linii kolejowej na Mazurach i Warmii, w lokalnej TV poszedł w eter reportaż z krytycznymi wypowiedziami olsztyńskich pracowników PKP. Jeden z zebranych w rozmowie z dziennikarzem stwierdził: "za komuny to bezsensowne linie robili dla Breżniewa, a teraz to tysiące (pasażerów) im za mało". Gdy reporter zapytał o jaką linię chodzi, usłyszał o bocznicy w Gągławkach, którą jakoby oni sami obsługiwali. W tle pokazano jakieś pozarastane torowiska, ale to była raczej akuratnie "zrestrukturyzowana" linia lidzbarska. Zaintrygowany, sprawdzałem coraz dokładniejsze mapy na obszarze między stacją a ośrodkiem URM w Łańsku, wypytywałem znawców tematu... i nic! Czyżby kolejna wschodniopruska KWATERA z tajną bocznicą, jak nie przymierzając Wolfschanze czy Szeroki Bór?
    Wreszcie nadarzyła się okazja i zrobiłem sobie wycieczkę w ten rejon. Trakcja tu raczej nieciekawa, zwykle EN-ki suną na drucie po pojedynczym torze. W dodatku tak pobazgrane, że nie widać numerów i ten żałosny widok - aż szkoda kliszy. Grafficiarze, jak już musicie to róbcie coś ładnego! To najkrótsze połączenie Prus z Warszawą, a tylko czasem śmignie coś szybkiego. Choć jest jeszcze ciemnawo, wypatruję breżniewowskich terenów łowieckich. Pierwsza lustracja Gągławek i terenu na wschód od torowiska, na razie bezowocna ("przyciemnane" pekapowskie szyby nie ułatwiają sprawy). Wyskakuję nieco dalej w Stawigudzie- stacyjka "tartaczna" z mocno zniszczoną strukturą przy okazji elektryfikacji. Na końcu straszy szkielet dawnej dróżniczówki, gdzie pewnie na etacie pracownika kolei siedział jakiś UB-ek i obserwował podejrzanych typków (takich jak ja). Walę z buta w kierunku Gągławek wypatrując śladów nasypów po prawej. Jakieś zapomniane przysiółki, zasłupkowane przejazdy na starych polnych dróżkach. Wreszcie okazały, "rządowy" przejazd z automatyką i asfalt do ośrodka URM na który skręcam. Jeżeli od Gągławek szła bocznica, to musiała gdzieś go przecinać. Lasy tu odludne i jakieś ponure- to tu gdzieś Kuroń mało karku nie złamał na rowerze... powoli skręcam na północ. W kilku miejscach polne drogi fragmentarycznie przypominają nasypy, ale niczego "poważnego" nie widać. Dochodzę w końcu do Gągławek. Na końcu stacji nie ma żadnych śladów bocznic. Zastanawia mnie tylko jedno- środek lasu, dwa domy na krzyż, a tu nagle dwuperonowa stacja z nastawnią! Szok! Duży, wypalony niedawno budynek (dawna stacja?). Nowszy, w stylu Wczesny Gierek, zawiera poczekalnię i nastawnię. Znudzona nadmiarem pracy dyżurna stoi oparta o barierkę, więc zagaduję o dawne dzieje. Trochę młoda, żeby pamiętać te czasy, ale słyszała historię budowy od innych. Cała ta otrąbiona bocznica to po prostu tor nr.1 na peroniku, dziś już nieczynny. Zdjęte druty, podkłady blokujące tor i smętnie sterczące maszty, daremnie czekające na czerwone sztandary. Wiadomo że Leonid, Gierek, czy Yaruzell w dłuższe eskapady jeździli tylko pociągiem. No i właśnie specjalnie dla nich postawili niemałą stację-dziwoląg w środku lasu (to coś jakby mega-Święty Kamień). I oto cała zagadka i żale olsztyńskich kolejarzy. Tylko trochę głupio to powiedzieli, a ja nie mogłem spać po nocach! Swoją drogą- dzisiejsza władza już nie jest takim sponsorem kolei... Licheń używa niekiedy bocznicy i raz w roku wycieczka na Lednicę. Dobrze że była ładna pogoda... zaległem sobie na historycznym peroniku, po którym stąpały nogi władców świata i poleżałem w słoneczku dwie godzinki (do następnego pociągu na Olsztyn). Powrót do strony głównej.

Gągławki - stacja im. Leonida Breżniewa
  

fortyfikacje fortyfikacjefortyfikacje bunkry fortifications bunkerskolej mazury warmiaiskierki bydgoszcz wspólnota duchowa stowarzyszenie